Lollipop - prolog


Każdy dzień wygląda tak samo. Wstaję w raczej dobrym humorze. Tak... na początku dnia jest całkiem nieźle. Dopiero po paru minutach nawiedzają mnie myśli przypominające o obowiązkach, a zadowolenie z życia, które osiągało na początku całkiem wysokie wyniki, zaczyna stopniowo topnieć niczym pozostawione na słońcu lody.
W stanie odrętwienia wędruję do łazienki, gdzie spotykam się ze swoim lustrzanym odbiciem. Postać jawiąca się przede mną jest cholernie zmęczona życiem i zdecydowanie zbyt chuda jak na metr osiemdziesiąt wzrostu, które posiada. Do młodego wieku zupełnie nie pasują, będące jej wizytówką, podkrążone i czerwone z przemęczenia oczy. Przybliżam się do szarej tafli, nie dowierzając obrazowi, jaki przedstawia. Niebieskie, krótkie włosy krążą wokół mojej głowy, jakby chciały mi w ten sposób uświadomić, że obłęd w jaki popadam z każdym dniem, staje się coraz większy. Kiedy ostatnim razem je czesałam? Dwa? Trzy dni temu? Nie pamiętam... Dlaczego miałabym to robić, skoro i tak niedługo przykryje je moja, wysłużona już, czarna czapka?
Zezłoszczona na swoje zaniedbanie, chwytam w nagłym przypływie złości, leżącą niedaleko szczotkę z powyrywanym włosiem i przystępuję do walki z kudłami. Kiedy większość z nich znajduje się na znienawidzonym przeze mnie przedmiocie, fryzura wygląda trochę lepiej. I tak założę czapkę..., myślę z chytrym uśmiechem. Ten sam gest powtarza moja bliźniaczka, stojąca naprzeciwko mnie. Persona posiadająca tony metalu na twarzy wygląda zbyt groteskowo jak na małe, niezbyt czyste pomieszczenie, w którym przebywa.
- Nie pasujesz tutaj - szepczę, dotykając ostrożnie swojej pękniętej wargi, z której zaczyna sączyć się krew - Co ty tu jeszcze robisz? - pytam ze złością, sprowokowana niespodziewanym ukłuciem bólu.
Pytanie rzucone w przestrzeń odbija się niespokojnie, po czym zanika w oceanie obojętności, która po jakimś czasie i mnie zaczyna otulać. Zrezygnowana decyduję się na powrót do pokoju, by ubrać się, w ciągle noszoną przeze mnie czarną podkoszulkę, spodnie i czerwoną, grubą koszulę w czerwoną kratę.
Kiedy jestem już ubrana, podnoszę z podłogi mój wysłużony, pozszywany w kilku miejscach plecak i wrzucam do niego parę przypadkowych zeszytów i długopisów leżących nieopodal na biurku. W momencie zapięcia przeze mnie zamka, moich uszu dobiega nagły trzask dochodzący z salonu.
- Cholera - klnę, zarzucając torbę na ramię i wychodząc z pokoju. Kieruję się prosto w stronę największego pomieszczenia w całym mieszkaniu.
- Gdzie jest moja działka przybłędo - warczy moja matka, niestabilnie podnosząc się z podłogi zalanej piwem.
- Spaliłaś ją wczoraj - mówię z kamienną miną.
- Kłamiesz ty suko! - odpowiada, stając na nogach i kolebiąc się na boki. Bez zastanowienia podchodzę do niej szybko, po czym pomagam dostać się na rozłożoną kanapę, która stoi w rogu pokoju.
- Zostaw mnie! - krzyczy, uderzając w szale prosto, w mój policzek, co sprawia, że natychmiast ją puszczam. Kobieta w mgnieniu oka wędruje na swoje posłanie, po czym zwija się w kłębek i zanosi płaczem - Boże, dlaczego pokarałeś mnie taką córką - lamentuje, a ja wychodzę na zewnątrz nie mogąc znieść szaleństwa własnej matki.
Przed klatką schodową jak zwykle czeka na mnie Henry.
- Co tam mała? - pyta, a kiedy widzi moją opuchniętą twarz, podsuwa mi torebkę z lodem i pudełeczko aspiryny - Powinnaś to zgłosić...
- Pierdol się - mówię, przykładając sobie chłodną torbę do obolałego policzka i połykając bez popijania białą tabletkę.
Tak... na początku dnia jest całkiem nieźle. To wieczory są dla mnie prawdziwą walką, a moment, w którym muszę zaopiekować się matką, stanowi ich punkt kulminacyjny.


***


Witajcie!

Tym krótkim prologiem chciałabym przywitać się z wami na moim nowo otwartym blogu. Mam nadzieję, że po jakimś czasie zbierze się tutaj mała grupka osób zainteresowana moją twórczością.

Jak zdążyliście już zapewne zauważyć, opowiadanie to będzie poruszało głównie tematu uzależnień, lecz już teraz mogę obiecać, że znajdziecie również tu trochę wątków związanych z miłością oraz tą ciemniejszą stroną nastoletniego życia.

Z tego miejsca zapraszam Was zatem na pierwszy rozdział opowiadania Lollipop, który już niebawem się tutaj pojawi.


Z góry dziękuję za wszelkie komentarze!

Wasza Mihaili...

Komentarze

Popularne posty